Tusk i jego koledzy parsknęli śmiechem po słowach Morawieckiego. Co takiego powiedział?
Mateusz Morawiecki powiedział w swoim expose wygłoszonym w poniedziałek, że chce rozszerzenia praw opozycji, której rolę w obecnym Sejmie przejęło Prawo i Sprawiedliwość.
– Zaproponuję dyskusję nad pakietem demokratycznym dla polskiego Sejmu. Nie na teraz, na przyszłą kadencję, od przyszłej kadencji. dojrzałość naszej demokracji najlepiej odzwierciedli rola opozycji, ktokolwiek by nią nie był – zaznaczył premier.
Jak dodał, "Polacy w ostatnich wyborach opowiedzieli się za takim parlamentem, w którym jest miejsce dla wielu sił politycznych, dla wielu poglądów, wielu wrażliwości".
– Powinniśmy doprowadzić do reformy państwa, która podniesie standardy demokracji, dostarczy opozycji więcej narzędzi do działania, a także, co pragnę podkreślić, nałoży na opozycję większą odpowiedzialność – argumentował.
Tusk, Budka i Kierwiński śmiali się po usłyszeniu propozycji Morawieckiego
Szef rządu tłumaczył, że elementem "pakietu demokratycznego" mógłby być m.in. "dzień opozycji". – Na przykład w co trzecie albo co czwarte posiedzenie Sejmu, wicemarszałek z opozycji mógłby układać porządek obrad – stwierdził Morawiecki, na co sala zareagowała śmiechem.
Kamery zarejestrowały szczególne rozbawienie u siedzących w pierwszym rzędzie polityków Koalicji Obywatelskiej – Donalda Tuska, Borysa Budki i Marcina Kierwińskiego.
– Comiesięczne sprawozdanie prezesa Rady Ministrów, po którym każdy z klubów może zadać pięć wolnych pytań. Obligatoryjne kwoty, czyli liczba reprezentantów opozycji w obsadzie stanowisk w gremiach, takich jak komisje sejmowe, takich jak KRS, Kolegium NIK – mówił dalej premier.
Przekonywał, że "pakiet demokratyczny pozwoli uczynić z Sejmu miejsce, w którym rzetelna i odpowiedzialna praca dla Polaków jest na pierwszym miejscu".
PiS wraca do "pakietu demokratycznego"
Prawo i Sprawiedliwość zapowiadało "pakiet demokratyczny" jeszcze przed wyborami w 2015 r., jednak przez cały okres swoich rządów nie wprowadziło go w życie. Po wyborach 15 października PiS ma w Sejmie 194 posłów, natomiast Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga (PSL i Polska 2050) i Nowa Lewica łącznie – 248. Do większości potrzeba 231 głosów.